Do tego, że Wielka Brytania nie jest członkiem Unii, już się przyzwyczailiśmy. Ale wchodzą nowe regulacje i robi się coraz trudniej w handlu i transporcie na Wyspy.

W praktyce, od początku 2023 r. Anglia wprowadziła trzy istotne zmiany dla przewoźników drogowych:

  • Firmy zagraniczne, które dotychczas bez ograniczeń realizowały transport wewnątrz Wielkiej Brytanii (kabotaż), mają obecnie dużo mniejsze możliwości jego kontynuowania. Po pierwsze, muszą najpierw wwieźć ładunek na obszar Zjednoczonego Królestwa i tam go rozładować. Dopiero później mogą na miejscu wykonać przewóz kabotażowy. Jednak nie więcej, niż dwie trasy w tygodniu (7 dni).
  • Unijni przewoźnicy nie mogą już wykonywać transportu intermodalnego na terenie Zjednoczonego Królestwa. Chodzi o towary przewożone w tej samej jednostce ładunkowej (np. kontenerze) lub pojeździe przy wykorzystaniu przynajmniej dwóch rodzajów transportu. Czyli np. przełożenie kontenera z naczepy na wagon kolejowy i dalsza podróż nie wchodzą w grę.
  • Aby przewieźć ładunek z lub do Unii Europejskiej z Wysp Brytyjskich, niezbędne jest zezwolenie Europejskiej Konferencji Ministrów Transportu (EKMT). Wcześniej sprawę załatwiała Licencja Wspólnotowa. Nowy obowiązek obejmuje też Szwajcarię, Norwegię, Islandię i Lichtenstein. Wg Brytyjczyków, wyrównuje to szanse między ich rodzimymi, a europejskimi firmami przewozowymi.

Wymienione trzy nowe obowiązki nie były ujęte w, obowiązującej od 1 maja 2021 r., umowie o handlu i współpracy TCA (Trade and Cooperation Agreement) między Unią Europejską i Europejską Wspólnotą Energii Atomowej a Zjednoczonym Królestwem Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Brytyjczycy skrzętnie wykorzystują takie „luki”, aby jak najlepiej chronić swój rynek przed konkurencją z Kontynentu.

Czas egzekwowania przepisów

Jednocześnie 31 marca dobiegł końca okres przejściowy. Od 1 kwietnia 2023 r. (i nie jest to w żadnym wypadku żart) za nieprzestrzeganie w/w nowych regulacji można zostać ukaranym. Jak poinformował Departament Transportu Zjednoczonego Królestwa, jeśli podczas kontroli drogowej zostanie ujawnione takowe wykroczenie, służby kontrolne DVSA (Driver & Vehicle Standards Agency) mogą nałożyć na przewoźnika karę pieniężną w wysokości 300 £, zakazać wykonywania przewozów danym pojazdem lub wydać nakaz opuszczenia terytorium Wielkiej Brytanii przez najbliższe przejście graniczne.

Przy okazji warto wspomnieć, że od 1 kwietnia 2023 r. brytyjska DVSA może też nałożyć karę 6 tys. £ za samo niewłaściwe zabezpieczenie naczepy przed nielegalnymi imigrantami, a także po 10 tys. £ za każdego imigranta, znalezionego w pojeździe, który przyjechał do Wielkiej Brytanii.

To są bardzo surowe reguły, które powinny być przestrzegane. Nasi przewoźnicy mają do wyboru, albo wycofać się z brytyjskiego rynku, albo założyć tam swoją firmę – mówi ekspert celny Dr Izabella Tymińska i dodaje: Obserwujemy duży wzrost zainteresowania tym drugim rozwiązaniem. Po Brexicie nie jest to takie proste, bowiem rejestracji firmy w Zjednoczonym Królestwie może dokonać obecnie osoba legitymująca się statusem brytyjskiego rezydenta (osiedlonego na stałe lub tymczasowo), numerem ubezpieczenia społecznego i adresem na Wyspach Brytyjskich. O to ostatnie chyba najłatwiej. Na bankowym koncie jest wymagane zabezpieczenie finansowe: 8 tys. £ za pierwszy pojazd i 4 450 £ za każdy kolejny.

Wymagań jest o wiele więcej, a rozpoczęcie działalności firmy transportowej w obcym kraju poza UE, to nie otwarcie prostej działalności polegającej np. na sprzedaży świeżych kanapek. Do takiej operacji każda firma powinna się dobrze przygotować. Wpadka na samym początku może sporo kosztować. I nie chodzi tylko o ewentualne kary, ale także o własną reputację i kontrahentów. Dlatego w takim wypadku lepiej zasięgnąć opinii fachowców lub po prostu zlecić im wykonanie tych wszystkich formalności – radzi Mariusz Frąc z MaWo Group.

Całość czytaj na 

https://etransport.pl/wiadomosc,70123,brexit_nabiera_rumiencow_robi_sie_coraz_trudniej_w_handlu_i_transporcie_na_wyspy.html